Imię: Sersi
Płeć: suka
Rasa: kundel, w typie border collie
Data urodzenia: 12 lipiec 2013
Matka: nieznana
Ojciec: nieznany
Predyspozycje:
- agility
- obiedience
Sersi dostała imię na cześć jednej z marvelowskich postaci. Jej historia nie jest dobrze znana: została oddana do Fundacji jako kilkumiesięczne szczenie ze sporym lękiem przed ludźmi. Dostała jednak dobrego opiekuna, który szybko zabrał dziewczynkę w obroty i... zmienił ją w otwartego, żywiołowego psa. Wprawdzie Sersi czasem bywa niepewna siebie, szczególnie w nowych dla niej sytuacjach, jednak zwykle szybko się przyzwyczaja, będąc przy tym zupełnie bezkonfliktowym zwierzęciem, zarówno w stosunku do ludzi jak i innych zwierząt.
To młody pies, który szybko się uczy i ciągle chce coś robić. Potrzebuje ruchu i ogromnej ilości ruchu oraz zaangażowania właściciela. Dodatkowo, potrzebuje opiekuna na tyle doświadczonego, który poradziłby sobie z pojawiającym się u niej brakiem pewności siebie.
Formularz:
OdpowiedzUsuńNick: Ruska
Kontakt: gg 36590989
Adres stajni: http://rosewood-ranch.blogspot.com/
Czy chcesz powtórki takiego wydarzenia?: tak :)
Dotacja?: 10 000 hrs (http://rosewood-ranch.blogspot.com/2014/08/bilans-pazdziernik-14r.html)
Imię psa: Sersi
Dlaczego ona?: powodów jest wiele... Sersi nie jest psiakiem rasowym, a to mi sie jak najbardziej podoba. Kundelki mają swój niepowtarzalny urok. Przypomina border collie, czyli rasę, która zalicza się do grona moich ulubionych ze względu na wygląd, charakter i predyspozycje.
Po drugie - imię <3
Kolejny plus to to, że jest suczką. Babska solidarność - uważam suczki za lepsze towarzyszki niż psy. Są jakieś takie, no nie wiem... wierniejsze, bardziej przyjazne, do kochania. To tylko moje zdanie ;)
Może nie jestem doświadczona jeśli chodzi o pracę z psami, ale uważam, że sobie poradzę. Brak pewności siebie - tutaj akurat jesteśmy podobne. Może pomożemy sobie nawzajem.:)
Jest żywiołowa i przy tym bezkonfliktowa - idealna.
Co mu zapewnisz?: Oczywiście posiłki, odpowiednie dostosowana karma, a jeśli będzie potrzebowała witamin itd. - będę konsultować się z weterynarzem i oczywiście zapewnię wszystko czego będzie potrzebowała.
Na pewno często obdarowywalibyśmy ją wszelkimi smakołykami, gryzakami i zabawkami. Oj tak. Tego miałaby pod dostatkiem.
Gdyby udałoby mi się ją adoptować, w jakimś cichym kącie salonu pojawiłby się przytulny, duży kojec, gdzie mogłaby odpoczywać.
W drzwiach wejściowych zamontowalibyśmy to takie okienko, aby mogła swobodnie wychodzić z domu na podwórko - chociaż oczywiście przez pierwszych kilka tygodni musiałaby poznać otoczenie podczas spacerów z opiekunem. Wszystko powolutku...
Jak znam życie, od razu stałaby się naszą gwiazdką. Nie nudziłaby się ;D
Nie wiem jak zachowuje się przy koniach, ale pomału przyzwyczajalibyśmy ją do nich tak, by nie bała się ich i była w stosunku do nich przyjazna.
Wkrótce mogłaby uczestniczyć w terenach. :)
W skrócie: zapewniłabym jej mnóstwo okazji do rozładowania energii, jedzonko specjalnie do niej dostosowane, miłość i wsparcie, cierpliwość oraz możliwość rozwijania się w sporcie. Jeśli sami nie będziemy potrafili ogarnąć zasad agility - wynajmiemy trenera czy coś w tym stylu. ;D